sobota, 25 października 2008

Ukryta ścieżka


Dziś pod wieczór, gdy słońce poczęło chylić się ku zachodowi a cienie wydłużać, poczułem subtelny zapach przygody. Rozszedł się delikatnie dookoła mojej osoby kusząc mnie wizjami nieprzetartych ścieżek i niezapomnianych widoków. Pomyślałem sobie - Włóczykiju - czas najwyższy ruszyć w nieznane ku kolejnej przygodzie, Matka Natura wzywa cię na swe łono.
Otumaniony coraz bardziej intensywnym zapachem przygody, poszperałem czym prędzej w swoim tobołku wyjmując mapę okolicy, sprawdzając gdzie mnie jeszcze nie było. Po pewnym czasie podrapałem się jednak w głowę w małym zakłopotaniu, gdyż wszystkie drogi które rysowały mi swoje szlaki przed oczami były mi już znane. I miałem już odłożyć mapę aby sięgnąć po inną gdy nagle ujrzałem małą, zarośniętą ścieżynkę prowadzącą skrajem kartki, która nie gościła jeszcze nigdy moich wędrownych butów. Mała, niepozorna, tajemnicza. Niezbadana, ukryta, dziewicza. Mijała góry i doliny, przechodziła przez ciemne lasy i zaorane pola. Zmarszczyłem czoło w skupieniu wpatrzywszy się w dany szlak, tak, tam mnie rzeczywiście jeszcze nigdy nie było. Wziąłem głęboki oddech i rzekłem z zadowoleniem: - Witaj nieznana mi drogo, jutro skoro świt zagoszczę u Ciebie, a ty roztoczysz przede mną swe uroki - powiedziawszy to spakowałem swój tobołek i zasnąłem z uśmiechem na twarzy w oczekiwaniu na wschód słońca.

Brak komentarzy: