piątek, 16 października 2009

Deszczowa opowieść: Nieoczekiwane spotkanie w jesienny dzień


W momencie gdy zabierałem się właśnie za napisanie czegoś nowego na swoim blogu, coś kazało mi nagle spojrzeć za okno.Wielce się zdziwiłem, gdyż na pobliskim drzewie siedział jakże znajomy mi kruk. Popatrzał na mnie z ukosa, jakby wcale się mną nie interesował. Ale nie ze mną te numery.
-Wiedz mój drogi, że nie wyjdę dziś na dwór i nie będę Cię gonił po ogrodzie - powiedziałem na głos przywodząc na myśl zdarzenia sprzed kilku dni. Wówczas tak samo jak dziś, podleciał pod okno, a ja wybiegłem za nim na dwór; i tak się goniliśmy, on z jednego drzewa na drugie, a ja za nim z głową utkwioną wysoko w czerwonych i żółtych liściach, śledząc z zapałem ornitologa (którym nie jestem) jego poczynania. Wówczas nim się spostrzegłem, zrobiła się już późna godzina, a słońce poczęło chylić się ku zachodowi w tych coraz już niestety krótszych dniach. Chcąc nie chcąc musiałem więc wracać do domu, zwłaszcza że kruk wyprowadził mnie dość daleko w las. Zauważywszy że kończę wędrówkę za nim i wracam do domu, zaczął wielki rwetes, jakby wielce oburzony i zdenerwowany. Przefrunął nad moją głową, zatoczył dwa kółka i z ogonem podniesionym wysoko odleciał gdzieś hen daleko. Aż do dzisiaj.

Chyba usłyszał moje słowa, bo zupełnie się nie bojąc mojej postaci, podleciał i usiadł na parapecie utkwiwszy we mnie swoje ni to czarne ni to granatowe oczy.
-Och (w tym momencie zakląłem). Niech Ci będzie - wyrzekłem zażenowany i zakładając pośpiesznie przeciwdeszczową kurtkę wybiegłem na dwór. Kruk już czekał na pobliskim drzewie i dałbym sobie głowę uciąć, że był zadowolony.

Ja troszkę mniej gdyż z nieba sączył delikatny kapuśniaczek, a zimny październikowy wiatr przenikał do szpiku kości. Do domu wróciłem kilka godzin później.




(Tymczasem pozwólcie, że położę się już spać. Piszę te słowa po zdarzeniach które dość mocno utkwiły w mojej psychice, na zegarze dochodzi pierwsza w nocy i nawet czarna kawa tu nie pomoże. Swoją opowieść dokończę zatem wraz z nastaniem nowego dnia.)

Brak komentarzy: