wtorek, 12 kwietnia 2011

Chcesz być jak Kolumb? Zostań marynarzem!

Chciałbym nawiązać do mojego poprzedniego postu, który miał być "zapewne bez odpowiedzi" a okazało się, że sporo ich posypało się na moją głowę. Ich szczerość zmusiła mnie do tego, że zamiast otworzyć w obecnej chwili nowe piwo, postanowiłem na nie odpowiedzieć. Odpowiedzieć na odpowiedzi.
Pozwolę sobie przytoczyć tutaj treść pewnego długiego sms-a (oczywiście za zgodą autorki), którego dostałem pogrążony w głębokim śnie i odczytałem na drugi dzień rano. Brzmiał on następująco:

Nikt za Ciebie Twojego życia nie przeżyje. Sam o sobie decydujesz. Jeśli czegoś nie zrobisz to nikt inny Cię w tym nie wyręczy. Nie chcesz mieć szarego, normalnego życia? To zmień czarne skarpetki na zielone. Jeżeli sam ich nie zmienisz, to do końca życia będziesz miał czarne i nikt inny tego nie zmieni. Rodzina, dom, dzieci to nie schemat a Twój własny wybór. Chcesz być jak Kolumb? Zostań marynarzem! W czym problem? Chcesz być potrzebny? Jesteś cały czas i nawet tego nie dostrzegasz. Nie zdajesz sobie sprawy jakie wywołujesz skutki poprzez spotykanie różnych ludzi i jakie to ma konsekwencje. Gdybyś nie był potrzebny, to by Cię nie było na tym świecie.

Piękne, czyż nie? I bardzo szczerze zarazem. Ale czy nie naiwne? Czy nie naiwne w swojej pięknej prostocie? Po przeczytaniu tego sms-a odniosłem wrażenie, że zmiana "czegoś" oczami jego autorki jest niczym zerwanie jabłka z drzewa lub naprawdę zmiana skarpetek, co oczywiście jest metaforą. Wydaje mi się, że żyjemy z autorką w dwóch różnych światach, czasami łączących się w jedność ale cały czas i wbrew pozorom - w innych. Sadzę, że ilu mamy ludzi na Ziemi, tyle jest właśnie tych światów.
Chcę przez to powiedzieć, że nie każdemu tak łatwo przychodzą zmiany. Zwłaszcza zmiany rewolucyjne, niosące w sobie nadzieję na lepsze jutro ale również i niepewność, lęk lub obawę gdyby rewolucja została stłumiona przez siły porządkowe. Czasami również brakuje w nas tej iskry, która wywołuje ogień. Lub mówiąc prosto; solidnego kopniaka w tylną część ciała. A to jest również bardzo ważny element tej układanki życiem zwanej.

"Chcesz być jak Kolumb? Zostań marynarzem!"

Kiedyś wystarczyło po prostu pójść do portu i zaciągnąć się na statek...

sobota, 9 kwietnia 2011

Pytanie zapewne bez odpowiedzi

No dobrze. A teraz już tak całkiem na poważnie i bez owijania w bawełnę. Odpowiedzcie mi na jedno nurtujące mnie od dawna pytanie; czy ja Michał Taki A Taki będę kiedyś komuś tak naprawdę potrzebny? Czy moje życie musi upłynąć w wyznaczonych przez (no właśnie, przez co?) ramach? Czy muszę powielać otaczające mnie schematy? Rodzina, dom, dzieci, emerytura i wiekuisty odpoczynek półtora metra pod ziemią (ewentualnie kadź pełna smoły gdyż w niebiańskie rozkosze raczej wątpię). Ja tak nie chcę. To jest takie szare, takie... normalne! Chciałbym... chciałbym aby moje życie było bardziej wartościowe. Gdybym żył w XV wieku zapewne płynąłbym na statku Kolumba odkrywając Nowy Świat, gdybym żył w czasach ogarniętych wojenną zawieruchą mógłbym chociaż oddać życie walcząc za kraj lub ideały. A teraz co mogę zrobić? Co może zrobić szary człowiek brzydzący się szarością?

Może odkryć w sobie jakieś kolory?

Chyba jestem daltonistą...